Moim wielkim marzeniem, było nazbieranie pieniędzy dla Madzi na jej pierwszy turnus. Nie miałam zielonego pojęcia o tym jak to się robi. 12 lat temu, pani Krysia, mama niepełnosprawnego chłopca poinstruowała mnie jak to mniej więcej działa, że trzeba zapisać się do fundacji, napisać apel i szukać funduszy. Aha, jeszcze dodała, że i tak nie uda mi się szybko nazbierać kasy. Muszę przyznać, że bardzo mnie to zdenerwowało. Zacząłam działać. Było ciężko, ale udało się. Najważniejsze, żeby się nie poddawać i wierzyć w to co się robi. A ja miałam cel, by pomóc mojej kochanej Madzi. Córka pojechała na swój pierwszy turnus. Na początku był wielki płacz Madzi, nie chciała ćwiczyć. Ja płakałam, że muszę patrzeć jak wyginają moje dziecko. Po paru dniach zrozumiałam, że to dla jej dobra. Kolejne dni rehabilitacji Madzia, znosiła coraz to lepiej. Nawet pojawił się jej uroczy uśmiech. Pod koniec turnusu, znowu się rozpłakała, ale teraz już z innego powodu, że musiała wracać do domku.